Forum Terapia z udziałem psów-metody pracy, problemy, informatorium dziedzinowe Strona Główna Terapia z udziałem psów-metody pracy, problemy, informatorium dziedzinowe
dogoterapia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Specyfika hospicjów

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Terapia z udziałem psów-metody pracy, problemy, informatorium dziedzinowe Strona Główna -> Hospicja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Majka
Straszna Gaduła



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:55, 09 Lip 2006    Temat postu: Specyfika hospicjów

Jakos hospicja zadko kogo interesuja, jakby ludzie tam bedacy byli spisani na straty. Mam dziwne wrażenie, że wogóle ludzie starzy i nie daj Boze chorzy odsuwani sa na margines życia w społeczeństwie, nie tylko przez państwo ale i przez rodziny. A ile radosci moze przyniesc tym ludziom zwykle obcowanie z psem lub kotem. Nie mowie tu o jakims programie terapeutycznym bo trudno tu wogole prowadzic cos takiego, ale same wizyty, dodaja skrzydel lub choćby tylko chwilowe zadowolenie pansjonariuszom hospicjów.
Czy ktos z was ma doswiadczenia w tej materii? Jestem bardzo ciekawa jak wy odbieracje ludzi starych w takich miejscach, jak sobie radzicie z uczuciami.
Pozdrawiam
Majka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dymkowa
Ten-Co-Zaczyna



Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Pon 10:05, 10 Lip 2006    Temat postu:

W hospicjum, do którego chodzimy, pracuje świetna pani psycholog. Przed pierwszą wizytą miałam sporo obaw i niepokoju, ale pani psycholog tak sprawnie poprowadziła nas od pokoju do pokoju, że tak naprawdę nawet przez chwilę nie widziałam osób najciężej chorych. Wszyscy podopieczni, z którymi się spotkaliśmy, byli bardzo kontaktowi, chętnie rozmawiali, wypytywali o pieski, starali się je głaskać. Żadna z moich obaw się nie sprawdziła, było o wiele łatwiej (emocjonalnie), niż się spodziewałam. Za to motywacja do pracy duża - już samo to, że pacjenci umawiają się na następne spotkanie, daje im siłę do dalszej walki. Witają nas szerokim uśmiechem - tak samo szerokim żegnają.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hekatte
Administrator



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań/ Kolonia

PostWysłany: Pon 13:04, 10 Lip 2006    Temat postu:

Nas w Poznaniu nie wpuścili do hospicjum dzieciecego tłumacząc sie wymogami sanitarnymi. Jak wyście to na Boga zrobili że was wpuszczono!!!!????????
Moje gratulacje, bo chyba jesteście pierwsi w Polsce jeśli chodzi o hospicja. Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dymkowa
Ten-Co-Zaczyna



Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Pon 14:59, 10 Lip 2006    Temat postu:

Gratulacje z przyjemnością przekażę autorce programu dla hospicjum, dzięki której w ogóle chciano z nami rozmawiać Smile I tak, to prawda, jesteśmy pierwszą organizacją w Polsce, której się udało. Dlatego staramy się podwójnie, żeby "przetrzeć szlaki".
Hospicjum dziecięce jest bardzo trudne - u nas, aby w ogóle chciano rozmawiać - trzeba mieć min. 3 lata doświadczenia w pracy w "dorosłym" ośrodku. My zaczęliśmy właśnie od takiego "dorosłego" hospicjum. Co do samej pracy - zdecydowanie lepiej sprawdzają się małe pieski, takie, które można posadzić koło chorego na ręczniku lub kocyku. Łatwiej też zadbać o ich czystość - co w hospicjum jest szczególnie ważne.
Przepraszam, że mało piszę o samych zajęciach - moja działka to zdecydowanie praca z psami. Wybaczcie, jestem laikiem i nie będę się wymądrzać tam, gdzie moja wiedza nadal potrzebuje morza wiadomości Smile Tak czy siak, tak naprawdę hospicjum jest bardzo "łatwe" - tzn to, czego chorzy potrzebują, to jedynie uśmiech, rozmowa, wesoły psi pyszczek, nieskupianie się na ich cierpieniu. Trudno ułożyć dłuższy program, jeśli nie wiadomo, czy następnym razem konkretny pacjent będzie na nas czekał. Niestety mieliśmy już przykrą sytuację, kiedy wizyta została odwołana, bo nie było do kogo iść. I to jest chyba najtrudniejsza część pracy - trzeba się gdzieś w sobie pogodzić z nieuchronnością takich zdarzeń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hekatte
Administrator



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań/ Kolonia

PostWysłany: Wto 22:29, 11 Lip 2006    Temat postu:

Ja się zastanawiam np. jak sobie radzicie właśnie w takich sytuacjach, kiedy okazuje się, że osoba do której przyszliście odeszła. To jest bardzo obciązające psychikę, a tym bardziej, że młodym ludziom jest bardzo trudno pogodzić się ze śmiercią.
Jak wy to przetrzymujecie, jak sobie radzicie.?
Będąc w Niemczech i pracując w jednym ze szpitali na oddziale onkologicznym, widziałem jak ludzie, młodzi stażyści nie mogli sobie dać rady z emocjami. Z tą różnicą, że tam akurat był specjalny program ogólnoniemiecki-"wsparcie pschyczne dla pracujących z pacjentami terminalnymi". 24 godziny na dobę taki delikwent ma możliwość zadzwonić na wskazany numer i porozmawiać. Powiem szczerze, że nie raz korzystałem z takiej formy pomocy. Więź jaka się tworzy z drugim człowiekiem nie może opierać się tylko na wykonywaniu obowiązków. Emocje można stłumić ale nie zabić w sobie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lewka
Ten-Co-Zaczyna



Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 0:13, 12 Lip 2006    Temat postu:

jestem dzisiaj po kolejnej wizycie. praca w hospicjum ma swoja specyfike i bardzo chetnie podziele sie swoimi przemysleniami na jej temat i pierwszymi doswiadczeniami, musze jedynie prosic o chwilke cierpliwosci poniewaz ten tydzien mam wyjatkowo pracowity.
Tak szybciutko:
Poniewaz nie ma jeszcze wypracowanych metod swoje dzialania opieramy na ogolnych zasadach opieki hospicyjno-paliatywnej.

Jak radzic sobie ze śmiercia?. Niedawno odszedl na zawsze Pan bardzo zaprzyjazniony z moim Markisiem.
Pojawiaja sie "trudne" uczucia jak zal, smutek, poczucie straty. Wiekszosc dojrzalych (emocjonalnie) osob potrafi przezyc te uczucia. My dodatkowo w razie potrzeby mamy wsparcie ze strony psychologow z zespolu hospicjum. To tak bardzo ogolnie. A bardziej osobiscie napisze gdy bede miala wiecej czasu. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dymkowa
Ten-Co-Zaczyna



Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Śro 9:04, 12 Lip 2006    Temat postu:

oo, Ewo, jak dobrze że tu jesteś Smile Możesz sama osobiście odebrać gratulacje od Piotra Smile
To Ewa jest właśnie tą wspaniałą osobą, która z ramienia fundacji zajmuje się hospicjum - a dodatkowo okazuje pacjentom ogromne serce i poczucie humoru, co w połączeniu z ogromnymi, urokliwymi uszami Markisia (papillon) sprawia, że pacjenci z radością czekają na każdą kolejną wizytę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hekatte
Administrator



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań/ Kolonia

PostWysłany: Śro 14:14, 12 Lip 2006    Temat postu:

No nasłuchałem sie od Majki, na gg, o Ewie. Pozwoliłem sobie poprosić ją o moderowanie tego działu. Cieszę się, że sa osoby które w sposób profesjonalny staraja sie podchodzic do tego co robia. A przedewszystkim-ODPOWIEDZIALNIE. Bo przeciez podejmując sie pewnych zobowiązan, bierzemy odpowiedzialnośc za ich jakość.
Witaj zatem Ewo serdecznie.
Piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andrzej




Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 2:28, 14 Lip 2006    Temat postu:

Przychodząc na spotkania do szpitala na oddział onkologii, czy uczestniczyć w indywidualnych pożegnaniach na tych oddziałach to i tak nie to, co odwiedziny w Hospicjach.
Podziwiam wszystkich przewodników i psy odbywające taki spotkania. Miałem okazje uczestniczyć w kilku pożegnaniach na onkologii i wiem ile to kosztuje psy i nas. W Łodzi nie mamy Hospicjów stacjonarnych dla dzieci i nie mogłem tego porównać, ale wyobrażam sobie, że nie jest łatwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lewka
Ten-Co-Zaczyna



Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 6:44, 15 Lip 2006    Temat postu:

Witajcie. Spróbuje podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat pracy w hospicjum. Wiekszosc z Was ma wieksze doswiadczenie niz ja w dogoterapii, mogę troche nudzic, ale może kiedys skorzysta osoba poczatkujaca tak jak ja.
Moje doswiadczenie po tych paru miesiacach to cały czas doswiadczenie osoby uczacej się i poczatkujacej.

Kiedy ukochane fundacyjne szefostwo zaproponowało nam (Markisiowi i mnie) prace w hospicjum zgodziłam sie bez wahania.
Watpliwości pojawiły się zaraz gdy usiadłam i zaczełam przygotowywać zasady działania. Już przy okresleniu celów pojawił sie problem.
Oto mam do czynienia z pacjentem w terminalnym okresie choroby. Terminalny okres choroby brzmi "ładnie", ale to nic innego jak ból, bezsilnosc, cierpienie, ciezka choroba i zblizajaca się śmierć. Hospicjum tez brzmi "ładnie", ale to przeciez miejsce gdzie ludzie czekaja na swoją smierć. Niektórzy dłużej, inni bardzo krótko, ale wszyscy odchodzą.
Wpadłam w pułapkę własnego myślenia. Sytuacja mnie przytłoczyła, pomyślałam sobie : co ja i taki malutki piesek Markiś mozemy zrobić wobec ogromu nieszczęscia ?
Najważniejsze to zapamietać: Hospicjum to miejsce w którym robi się wszystko, aby pomóc osobie chorej godnie żyć. Miejsce gdzie dba się o najwysszą mozliwą jakosc zycia człowieka w ciezkiej chorobie, zaspakaja jego potrzeby (poczucia bezpieczeństwa, akceptacji, życzliwości).
Wazne jest tylko tu i teraz.
Nasza praca w hospicjum to pomocnicza metoda oddziaływania, prowadzona z udziałem psów, wspomagajaca proces opieki hospicyjnej.
Głównym celem jest wspieranie i uzupełnianie działań zespołu hospicjum, mających na celu uzyskanie najwyższej, możliwej do osiągnięcia, jakości życia pacjentów w terminalnym okresie choroby.
Zmiana myslenia pozwoliła mi na przygotowanie celów szczegółowych, okreslenie form działania. Tego sie trzymam. W czasie wizyty realizuje okreslony program, nie myslę czy przy kolejnej bede mogla kontynuować. Liczy się tylko dana chwila.

Bez współpracy z zespołem hospicjum nie da się realizować zadań. Muszę podkreslić, ze w naszym hospicjum pracują Wspaniali Ludzie. Otwarci, życzliwi, bardzo zaangazowani. Im naprawde zalezy na pacjentach. Obserwując ich podejscie i zachowanie mozna wiele się nauczyć. Chociaż nie jest to łatwe. Bezcenna jest taka naturalna i swobodna postawa. Bez nadmiernego wyciszenia, bez udawanej swobody.
Musimy pamiętać o niewerbalnym przekazie. Nie tylko psy świetnie czytają naszą mowe ciała, człowiek też to potrafi Very Happy
Moje nastawienie, wewnetrzny nastrój jednakowo ma wpływ na pacjenta jak i na prace mojego pieska. Ta postawa jest chyba najtrudniejsza do osiagnięcia w pracy wolontariusza. Potrzebne jest doswiadczenie - to mozna wypracować. Potrzebna tez jest pogoda ducha - tego wypracować sie nie da.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hekatte
Administrator



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań/ Kolonia

PostWysłany: Śro 10:57, 26 Lip 2006    Temat postu:

Z moich doświadczeń, z pobytu w krajach zachodnich, wyniosłem jedno.
Społeczeństwo się starzeje, choruje na różne choroby. Zatem tworzy sią mase miejsc gdzie ci ludzie, niezdolni już do pielenia swojego ogródka, czy sprzątania przed domem spedzaja reszte swoich dni. Holandia jest takim miejscem gdzie liczba domow opieki czy tez domow dziennego pobytu wzrasta w zastraszajacym tempie. Poniewaz poziom opieki medycznej, mozliwosci medycyny sa na wysokim bardzo poziomie i generalnie wiekszosc ludzi ubezpieczonych ma dostep do tych ułóg, zaczęto się zastanawiać czy hospicja mają rację bytu.
Jak problem rozwiązano w Holandi niech powie Majka która tam mieszkała, ja zaś powiem jak to rozwiazano u naszych zachodnich sąiadów.
Hospicja jako takie istnieją, ale odchodzi sie od nazewnictwa tego typu gdyż źle się kojażą. Coraz popularniejsze jest hasło "Ostatnia przystań"
Głównym celem tych ośrodków jest zapewnienie chorym nie odczuwania bólu. Realizowane jest to poprzez stosowanie farmakologicznych uśmierzaczy bólu. Każdy ośrodek akredytowany jest przez niemieckie ministerstwo zdrowia, a także podlega kontroli urzędu do spraw zdrowia w danym landzie.
Ośrodki całkowicie przystosowane są tak pod względem archotektonicznym jak i budowlanym do prowadzenia tego typu działalności.
Mamy więc tu duże obszerne sale, drzwi w których zmieści sie zarówno szeroki wózek inwalidzki jak i sprzęt reanimacyjny. Cały taki ośrodek wyposarzony jest w sprzęt wspomagający przemieszczanie się chorych, czy też samoobsługiwalnośc w łazience-o ile pacjent jest w stanie to zrobić. ITd, itp.
Ale.....
No właśnie jest jedno ale.
Ludzie starzy i chorzy przebywajacy w takim ośrodku tak na prawdę w dużej mierze pozbawieni są życia emocjonalnego, tak niezbędnego do utrzymania psychiki na odpowiednim poziomie.
Spotkalem się z sytuacją gdzie ludzie chorzy leżą miesiącami a nawet latami i osobami które ich odwiedzają są uczniowie z pobliskiej szkoły którzy w ramach lekcji tzw. wychowawczych, przychodza aby pobyc troche z tymi pacjentami, albo tez ...wolontariusze z psami.
Ta ruga grupa najczesciej dzialajaca w ramach AAA, odwiedza jednak podopiecznych osrodkow dosc rzadko.
Są to wizyty raz w miesiacu.
Musza to być psy certyfikowane przez jedna z organizacji działających na danym terenie, a wolontariusze muszą byc zarejestrowani w bazie danych.Kazda wizyta musi byc uprzedzana i umawiana z osoba prowadzaca tak zwane zajęcia społeczne.
Całą procedura -jak nalezy rozmawiac z pacjentami, jakich tematow nie nalezy poruszac, jakich czynnosci nie wolno robic, zabija kreatywność i ekspresje takich spotkan.
Ale żeby nie było tak ponuro.
Otóż w ośrodku w którym miałem przyjemnośc mieć praktyki, dyrektorem była z pochodzenia Polka. Personel tak mieszany, że miało się wrażenie, że jest się na zlocie ludzi świata. Dyrektor pozwoliła na wprowadzenie trochę innych zasad niż przyjęte odgórnie i takim to sposobem, ośrodek stał się miejscem bardzo przytulnym. Były więc tygodnie kuchni włoskiej, polskiej, rosyjskiej, arabskiej itp.
Na terenie osrodka mieszkają do dziś kucyki i osiołki, króliki, papużki.
Zapoczatkowano jednoczesnie nowa tendencje. Pacjenci którzy posiadali jakieś zwierzęta, mogli je ze soba zabrać do ośrodka. Zwierzęta mają specjalnie wyodrębnione pomieszczenia na nocny pobyt, w dzień zaś swobodnie przemieszczają się po ośrodku. Zakaz wstępu dotyczy jedynie kuchni i sali intensywnej terapii.
Problem obsługi tych podopiecznych rozwiązano dość prosto. Podpisano umowe z dwiema pobliskimi szkołami z których wolontariusze w ramach jednej organizaji dogoterapeutycznej , codziennie przychodzą zajmować się nimi. Przynosi to obopulne korzyści bo: dzieciaki mją kontakt nie tylko ze zwierzętami ale również z dorosłymi ludzi u kresu życia, uczą się podwójnie empatii i wobec zwierząt i wobec ludzi. Cały proces monitorowany jest przez jednego przedstawiciela z ramienia ośrodka i dwóch z ramienia organizacji dogo.Ośrodek ten wydaje co roku gazetkę z działalności. To nowum jak na tamtejsze warunki, gdzie i tak stopa życiowa, nawet osób w stanie trminalnym jest o niebo lepsza niż w Polsce.
A i jeszcze: nie ma problemu z utrzymaniem higieni i warunków sanitarnych na terenie ośrodka. Wszystkie zwierzęta są pod opieką weterynarza pobliskiego schroniska który swoją usługę wykonuje bezpłatnie. Zwierzeta sa reularnie odrobaczane, kąpane, trymowane itp.
Nie ma wymogu stosowania specjalnych podkładów gdy pies wskazuje na łóżko chorego, co jest elementem koniecznym w innych landach, gdzie prowadzone są wizyty z psami.
A jak rozwiązaliście wy właśnie sprawę tak zwanej higieny wizyt?
Rozumiem, że jest to związane z zasadami prowadzenia dogoterapii, ale jednak są one chyba trochę inne niż w przypadku np. zajęć w domach dziecka.
Pozdrawiam
piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lewka
Ten-Co-Zaczyna



Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 10:30, 05 Sie 2006    Temat postu:

Witam po dłuższej przerwie .
Padło pytanie jak rozwiazalismy problem higieny. Utrzymujemy zasady ogólnie obowiazujące w dogoterapii. Chciałam pierwotnie uzywać jednorazowych podkładów, ale zrezygnowałam z tego pomysłu, ponieważ nie było takich sugestii ze strony zespołu hospicjum. Gówną zasadą jest ścisła współpraca z zespołem hospicjum i dostosowywanie sie do ich zaleceń.
Uzywam małego, kolorowego recznika (oczywiscie z nadrukowanymi pieskami). Nie jest to jednak element słuzacy higienie w medycznym sensie. Gdybym chciała zachować 100% zasad, musiałabym na kazde łózko kłasc czysty ręcznik lub stosować podkłady jednorazowe. Recznik służy raczej dla psa tzn. mały jest nauczony, ze na tym reczniku ma siedzieć, a nie siadac tam gdzie chce. Ma to znaczenie ponieważ pacjenci najczesciej sa cewnikowani i nie chce, żeby pies swoim cięzarem przycisnał cewnik i sprawił, ze bedzie on np. niedrożny.

Hospicjum to specyficzne miejsce. Pamiętajmy, ze są to ludzie w terminalnym okresie choroby. Czy brak sterylnosci moze zaszkodzić ?
Osmiele sie stwieredzić, ze nie. Tak naprawdę my nie jesteśmy od spraw ciała, ale ..... No własnie.
mimo, ze jestem przeciwnikiem modelu biomedycznego i dualizmu (ciało i dusza) kartezjuszowska doktryna siedzi we mnie głęboko.
To co najbardziej podziwiam w pracy 'naszego" zespołu hospicyjnego to ich nowoczesne, bliskie moim pogladom pojmowanie zdrowia i choroby.
Mam na mysli systemowe podejscie do choroby w modelu biopsychospołecznym. Mówiac mniej naukowo :
skupiamy się nie tylko na stanie fizjologicznym chorego. Wolontariusz z psem i tak nie ma bezpośredniego wpływu na fiziologie i biochemie organizmu.
Jezeli jednak przyjmiemy biopsychospołeczny model za punkt wyjscia i wiemy, ze choroba u człowieka to wypadkowa czynników psychicznych, socjologicznych ze zdrowiem fizycznym nasza praca nabiera innego sensu przestaje być AAA, staje sie AAT.
Mniej filozoficznie i jeszcze prosciej to napisze.
Nie ma znaczenia dla mnie sterylnosć, nie uzywam jednorozowych podkładów, jak i nie zakładam jednorazowych rekawiczek, liczy się dla mnie zaspokojenie duchowych ( tfu ! - znowu dualizm) potrzeb pacjenta.
Ostatnio usłyszałam od pacjentki, ze mój Markiś pomógł jej przetrzymać najcięzsze chwile. Wizyta mojego małego pieska + rozmowa z panią psycholog dodała tej chorej sił. Nad jej łózkiem wisi zdjęcie mojego pieska, a kazda wizyta jest oczekiwana. Jak stwierdziła pani psycholog chora ma na co czekać i to na coś bardzo pozytywnego. Cudu pewnie nie będzie, choroba kiedyś zbierze swoje żniwo, ale jeszcze nie teraz, a mój mały piesek sprawił, że chora lepiej znosi swój stan.
Mnie tam wiecej do szczęscia nie trzeba Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hekatte
Administrator



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań/ Kolonia

PostWysłany: Nie 22:53, 20 Sie 2006    Temat postu:

Witam
Przeczytałem z wielką uwagą, to co napisałaś.
Przebija przez twoją wypowiedz, podejście humanistyczne, któego tak bardzo w świecie obecnym, brak.
Miałem równiez przyjemność zapoznania sie z artykułem, jakże ciepłym, o Hospicjum w którym pracujecie.
Podziwiam to co robicie i jak robicie. Właśnie dlatego, że macie humanistyczne podejście do człowieka, nie jako istoty dramatu, ale jako istote współuczestniczącą.
Jeszcze raz -podziwiam was za to co robicie.
Może u nas w Poznaniu, uda się wejśc do hospicjum, zobaczymy, trzymajcie kciuki.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Terapia z udziałem psów-metody pracy, problemy, informatorium dziedzinowe Strona Główna -> Hospicja Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin