Terapia z udziałem psów-metody pracy, problemy, informatorium dziedzinowe
dogoterapia
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Terapia z udziałem psów-metody pracy, problemy, informatorium dziedzinowe Strona Główna
->
Nasze koty w...naszym życiu
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum ogólne
----------------
UWAGA-OGŁOSZENIE
REGULAMIN FORUM
Przedstawmy się-ABY DOSTAĆ PEŁEN DOSTĘP DO FORUM
Scenariusze zajęć
Szpitale
Hospicja
Domy dziecka
Instytucje penitencjarne
Domy Opieki Społecznej
Edukacja humanitarna
Standardy prowadzenia dogoterapii
Literatura tematu
Linki-DOSTĘPNY
Motywacja
Papla-ment
Co, Gdzie, Kiedy-EDUKACJA
Materiały i narzędzia pracy- jakie i gdzie kupić.
Szkolenie psów
Dogoterapia społeczna
PROJEKT- Forum Zamkniete
Inne
----------------
Uwagi techniczne
Nasze psy
----------------
Problemy szkoleniowe
Wiosna, Lato, Jesień, Zima -czyli gdzie z psem
Nasze koty w....
----------------
Nasze koty w...naszym życiu
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
megi
Wysłany: Sob 10:00, 12 Lip 2008
Temat postu:
Nie wiem, czy w odpowiednim temacie, ale swojego nie będę zakładać.
To, co mój kot robi w moim życiu, a także w życiu Batiara, najlepiej oddaje filmik ...
Zapraszam do oglądania
http://batiar.ovh.org
Majka
Wysłany: Pon 23:39, 28 Sie 2006
Temat postu:
Nie napisalam o jeszcze dwoch kotach w moim zyciu ktore odmienilo je, z typowego psiarza w kocio-psiare.
Pewnego wieczoru pod samym oknem, na pierwszym piętrze uslyszalam kocie miauczenie. Bylo slabiutkie ale bardzo zalosne. Miauczenie trwalo przez cala noc. Tylko zaswitalo poszlam na drugie podworko w poszukiwaniu tego kociego nieszczescia. Ku mojemu i dozorcy zaskoczeniu kotek siedzial na parapeciku miedzy pietrami. Wspiecie sie mlodego czlowieka na mor oddzialjacy podworka, trwalo kilka sekund (to uzmyslowilo mi jak zwinni moga byc zlodzieje). Kot wyladowal za pazucha. Jakims jednak trafem wyslizgnal sie i zeskoczyl na betonowy podest. I tyle go widzieli.
Wrocilam do siebie. Jedyne okienko jakie bylo otwarte do piwnicy to okienko kotlowni. Klucz aoczywiscie nikt do tego pomieszczenia nie mial. Coz bylo robic-tylko wlesc przez okienko.
Akcja odbywala sie w strugach deszczu, ktory akutrat wybral sobie ten dzien. Kot okazal sie koteczka. Moje zwierzeta bez problemu przyjely nowy nabytek, uwazajac go za staly element wystroiu mieszkanai.
Niestety, Felka przezyla z nami 2 lata. Odeszla za TM, nie wiadomo z jakiej przyczyny, choc lekarze przez dwa miesiace spekulowali ze to choroba mozgu upodobniajaca przbieg do padaczki.
A drugi przypadek, to juz calkiem swiezy. Ma na imie Malibu, jest bialy , 4 miesieczny o lazurowych oczach i....gluchy jak pień.
Park Saski w Warszawie to bardzo urokliwe miejsce , ale nie dla kota, ktory jest gluchy.
Lapanie koteczki ktora uporczywie swoje kocie zycie pchala pod kola tramwaju trwalo 2 godziny. Cudu dokonal kebab. Glod spowodowal ze kotka zostala zlapana, co oczywiscie nie obylo sie bez drapania, gryzienia i rozpaczliwego placzu. Przytulona do piersi mala biala kulka rozmruczla sie i strzelala baranki. Weterynarz stwierdzil ze koteczka jest owocem pseudohodowli syjamow z birmanami.
Cos w tym jest. Teraz mala styranizowala dwa koty, starszego pana i panne Tyśkę, nie mowiac o psach, ktore chodza na paluszkach gdy Malibu śpi w koszyku.
To obcowanie ze zwierzetami daje mi wiecej lekcji niz niejedna dotychczasowa w życiu. Uczy mnie przedewszystkim tego co jest wspolne dla wszystkich gatunkow - woli zycia. A mnie jako czlowieka - szacunku dla tego zycia.
Gość
Wysłany: Pon 11:53, 28 Sie 2006
Temat postu:
to powyżej napisała niezalogowana
lewka
Gość
Wysłany: Pon 11:52, 28 Sie 2006
Temat postu:
Też coś napisze. Kotów mam 6
Najukochańsza, jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna jest Milou.
To jest numer 1 wśród moich kotów.
Oto jej historia:
Urodziła się w piwnicy domu w którym mieszkałam.
Stara warszawska kamienica z labiryntem piwnicznych korytarzy. W niektórych miejscach tak niskich, ze trzeba było chodzić na czworakach.
Urodziła ją czarna, drobna, dzika koteczka. Tylko ona pozostała z dużej populacji podwórkowych kotów. W naszej kamienicy była restauracja, koty miały jedzenia do woli. Nastały nowe czasy - kamienica przeszła w prywatne ręce, restauracje zlikwidowano. Część kotów odeszła, została tylko mama Miluni.
Urodził się liczny miot, same czarne kociaki i jedna buraska Milunia. Ponieważ była szara to jej darowano życie, pozostałe kotki zostały uśpione przez własciciela kamienicy.
Około 7 tygodniowa Milunia została sierotą. Jej śliczna mama nie pokazywała się na podwórku. Zginęła.
Moja córka wtedy małe i wrażliwe dziecko, bardzo samotne (miała problemy z porozumiewaniem się w języku polskim z rówieśnikami, tęskniła za Holandią, babcią, przyjaciółmi i szkoła) wypatrzyła w piwnicznym okienku kociątko. Od sąsiadki dowiedziała się, ze to dziecko czarnej zaginionej kotki, dowiedziała się, ze rodzeństwo kociaka zostało uśpione.
Prosiła mnie, żebyśmy zabrały kociaka do domu. Miałam wtedy dwa psy, nigdy wcześniej nie miałam kota, nie bardzo miałam ochotę zaopiekować się dzikim kociakiem. Byłam w złej kondycji, po całej serii przykrych wydarzeń, nie miałam pracy, byłam przygnębiona, pogrążona we własnych problemach.
Na odczepnego powiedziałam dziecku: "jeżeli oswoisz tego kota, to wtedy będziesz mogła zabrać go do domu".
Od tego dnia córka całymi dniami siedziała przy śmietniku, przy drzwiach do piwnicy. Robiła zabawki dla Miluni, nosiła jedzenie dla Miluni. Po 7 dniach zobaczyłam jak Magda siedzi w kucki przy śmieciach a na jej kolanach słodziutko śpi kociątko.
Co było robić?. Poszłam do sklepu kupiłam kuwetę i łopatkę…….
Swoje imie Milou (czyta się Milu) zawdzięcza holenderskiej przyjaciółce Magdy.
W naszym domu wszystko dla kotki było nowe i przerażające.
Nasyczała na czerwony segregator, cudownie wygięta w łuk postraszyła noge od krzesła.
Jednak szybko zaaklimatyzowała się w domu. Od razu sama wiedziała do czego służy kuweta. Była niezwykle radosnym kotkiem, ufnym i mądrym.
Magda uratowała Milunie, a Milunia Magdę. Od kiedy koteczka zamieszkała w naszym domu dziecko stało się radosne, bawiło się z kotkiem, opiekowało się kotkiem i zapominało o swoich dziecięcych troskach. Zbliżyłyśmy się do siebie, miałyśmy wspólną szaroburą „sprawę”. Milunia wniosła do naszego domu koci czar i magie.
Problemy nie minęły , ale jakoś tak było łatwiej było je znosić.
Nigdy nie zapomnę ile zawdzięczam Milusi. Jesteśmy rezem już prawie 10 lat a moje zauroczenie kocia królewna nie maleje.
Majka
Wysłany: Sob 23:17, 26 Sie 2006
Temat postu: Moje koty i psy
Ok. to ja zacznę.
Mam w domu dwa koty. Jeden ze śmietnika jako prezent , drugi jako miłośc od pierwszego wejrzenia.
Przyjaźn kotów z psami to również zauroczenie od pierwszej chwili.
I zadając kłam opinniom ze pies i kot pod jednym dachem to jak woda i ogień, daję jako dowód opis pewnej sytuacji:
Kiedy jeden z moich kotów przerazliwie miauczal zamkniety przez przypadek w kuchni pod drzwiami stal pies i usilnie staral sie te drzwi otworzyc. Kiedy juz kot sie wydostal witania sie obu nie bylo konca. Ocieranie kota o łeb psa, mruczenie, iskanie przez psa kociego grzbietu w koncu wspolny sen w koszyku. Ot-prawdzwa przyjaźń.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin